Teeth, continued.
Zdawałam sobie sprawę, że poprzedni post o ząbkach Naszej córki, nie będzie ostatnim postem na ten temat, ale też nie zdawałam sobie sprawy, że poruszę go tak "szybko", chociażby dlatego, że kolejną wizytę mamy na koniec października, ale dziś, kontuje.. .
Kilka godzin temu, byłam na siłowni. Ku mojemu NAJWIĘKSZEMU ZDZIWIENIU, zanim zaczęłam jeszcze tak porządnie ćwiczyć, dzwoni do mnie MAŻ (nigdy tego nie robi, ponieważ jesteśmy umówieni, że jak się nic złego w domu nie dzieję to ma nie dzwonić, tylko sobie radzić). Dziś zadzwonił więc już wiedziałam, że jest coś nie tak, że coś się stało, od razu więc zapytałam :
CO SIĘ STAŁO ? Co usłyszałam w odpowiedzi :
KOCHANIE, TAŃCZYLIŚMY SOBIE Z LATIKĄ, UPADŁA I ZĘBA STRACIŁA. (krótko, zwięźle i na temat, jak to w zwyczaju ma mój mąż )
Myślałam, że źle usłyszałam! Jednak gdy powtórzył, przez całe ciało przeszedł mnie dreszcz.
Pytam więc :
ALE JAK STRACIŁA ZĘBA ? ( nie potrafiłam sobie tego wyobrazić, pomyślałam, że mąż wyolbrzymia ...)
Ale po chwili, nie musiałam już sobie tego wyobrażać bo przyszedł do mnie MMS :
Gdy informacja do mnie dotarła, od razu zadzwoniłam do Naszej stomatolog dziecięcej , po pomoc. Jednak okazało się, że Naszej stomatolog dziecięcej nie ma już w pracy, będzie w czwartek na 11:30. Pani recepcjonistka nie mogła nam więc pomóc. Całe szczęście, w bloku mamy gabinet stomatologiczny, który jeszcze w ten czas był otwarty. Mąż więc zadzwonił tam, przedstawił problem i umówił się z Panem stomatologiem, że jak tylko zamknie, to do Nas "wpadnie", ja w tym czasie zdarzyłam wrócić z siłowni.
Przebudziliśmy Naszą córeczkę, która zdążyła już zamknąć oczka. Dopiero wtedy tak na prawdę, zobaczyłam efekt wieczornych tańców z tatusiem. Przeraziłam się, bo jedynie co widziałam, to ogromną dziurę, ranę. Pomyślałam : znów zęby, do których przywiązuje dużą wagę, o które mocno dbamy.
W mojej głowię, nastał chaos. W ciągu dosłownie sekundy, przewinęło mi się milion pytań :
1. Czy zęby nie zaczną się teraz przesuwać, bo przecież zrobiło się teraz sporo wolnego miejsca ?
2. Co będzie z zębem stałym, który ma jeszcze sporo czasu, żeby wyrosnąć ?
3. Co z tą raną, czy jest do szycia ?
4. Kiedy i czy przestanie lecieć z niej krew ?
5. Czy nie zadławi się krwią podczas snu ?
Mogłabym o wszystkich nich pisać, jednak skupić się chcę na obecności specjalisty w naszym domu. Uspokoił Nas. Ocenił efekty straty Naszej córeczki, zauważył że krew zaczyna krzepnąć, więc wszystko idzie w odpowiednim kierunku. Odpowiedział na wszystkie pytania, które mnie dręczyły. Przedstawił również dwa wyjścia z tej sytuacji :
1. Pozwolić czasowi, samemu wszystko załatwić, wyleczyć. Być cierpliwym, jednakże wybrać się do Naszej stomatolog dziecięcej na konsultacje i ewentualne ustalenie dalszych kroków.
2. "Wsadzić" zęba z powrotem na miejsce, bo ząb jest nie uszkodzony (zresztą zaraz po zdarzeniu, mąż zęba wsadził w kieliszek i zalał mlekiem, wyczytał, że tak powinien zrobić i zrobił), oraz "zamocować' go tak by nie wypadł, jednak przy tej możliwości nie ma 100% pewności, że nie wypadnie i ta opcja wiązać się oczywiście będzie z narażeniem córki na ból i dodatkowymi kosztami.
Oboje bez zastanowienia, zdecydowaliśmy się na opcję 1. Cały czas powtarzając sobie że to ząb mleczny, że godzimy się i akceptujemy "szczerbatą" Naszą córeczkę. Czekamy więc teraz na czwartek, na nasza wizytę u Naszej stomatolog dziecięcej.
A wy kochani, rodzice, jaką decyzję byście podjęli ? Byście ryzykowali z opcją drugą ? Czy może, zdecydowali na opcję pierwszą ? Czy może znacie jakieś inne źródła, metody, po które mogłabym sięgnąć ? Jestem ciekawa i czekam na Wasze komentarze.
Kilka godzin temu, byłam na siłowni. Ku mojemu NAJWIĘKSZEMU ZDZIWIENIU, zanim zaczęłam jeszcze tak porządnie ćwiczyć, dzwoni do mnie MAŻ (nigdy tego nie robi, ponieważ jesteśmy umówieni, że jak się nic złego w domu nie dzieję to ma nie dzwonić, tylko sobie radzić). Dziś zadzwonił więc już wiedziałam, że jest coś nie tak, że coś się stało, od razu więc zapytałam :
CO SIĘ STAŁO ? Co usłyszałam w odpowiedzi :
KOCHANIE, TAŃCZYLIŚMY SOBIE Z LATIKĄ, UPADŁA I ZĘBA STRACIŁA. (krótko, zwięźle i na temat, jak to w zwyczaju ma mój mąż )
Myślałam, że źle usłyszałam! Jednak gdy powtórzył, przez całe ciało przeszedł mnie dreszcz.
Pytam więc :
ALE JAK STRACIŁA ZĘBA ? ( nie potrafiłam sobie tego wyobrazić, pomyślałam, że mąż wyolbrzymia ...)
Ale po chwili, nie musiałam już sobie tego wyobrażać bo przyszedł do mnie MMS :
Wybita, prawa górna jedynka, przed zabiegiem zaplanowanym na październik
Prawa górna jedynka, jeszcze przed zdarzeniem
Gdy informacja do mnie dotarła, od razu zadzwoniłam do Naszej stomatolog dziecięcej , po pomoc. Jednak okazało się, że Naszej stomatolog dziecięcej nie ma już w pracy, będzie w czwartek na 11:30. Pani recepcjonistka nie mogła nam więc pomóc. Całe szczęście, w bloku mamy gabinet stomatologiczny, który jeszcze w ten czas był otwarty. Mąż więc zadzwonił tam, przedstawił problem i umówił się z Panem stomatologiem, że jak tylko zamknie, to do Nas "wpadnie", ja w tym czasie zdarzyłam wrócić z siłowni.
Przebudziliśmy Naszą córeczkę, która zdążyła już zamknąć oczka. Dopiero wtedy tak na prawdę, zobaczyłam efekt wieczornych tańców z tatusiem. Przeraziłam się, bo jedynie co widziałam, to ogromną dziurę, ranę. Pomyślałam : znów zęby, do których przywiązuje dużą wagę, o które mocno dbamy.
W mojej głowię, nastał chaos. W ciągu dosłownie sekundy, przewinęło mi się milion pytań :
1. Czy zęby nie zaczną się teraz przesuwać, bo przecież zrobiło się teraz sporo wolnego miejsca ?
2. Co będzie z zębem stałym, który ma jeszcze sporo czasu, żeby wyrosnąć ?
3. Co z tą raną, czy jest do szycia ?
4. Kiedy i czy przestanie lecieć z niej krew ?
5. Czy nie zadławi się krwią podczas snu ?
Mogłabym o wszystkich nich pisać, jednak skupić się chcę na obecności specjalisty w naszym domu. Uspokoił Nas. Ocenił efekty straty Naszej córeczki, zauważył że krew zaczyna krzepnąć, więc wszystko idzie w odpowiednim kierunku. Odpowiedział na wszystkie pytania, które mnie dręczyły. Przedstawił również dwa wyjścia z tej sytuacji :
1. Pozwolić czasowi, samemu wszystko załatwić, wyleczyć. Być cierpliwym, jednakże wybrać się do Naszej stomatolog dziecięcej na konsultacje i ewentualne ustalenie dalszych kroków.
2. "Wsadzić" zęba z powrotem na miejsce, bo ząb jest nie uszkodzony (zresztą zaraz po zdarzeniu, mąż zęba wsadził w kieliszek i zalał mlekiem, wyczytał, że tak powinien zrobić i zrobił), oraz "zamocować' go tak by nie wypadł, jednak przy tej możliwości nie ma 100% pewności, że nie wypadnie i ta opcja wiązać się oczywiście będzie z narażeniem córki na ból i dodatkowymi kosztami.
Oboje bez zastanowienia, zdecydowaliśmy się na opcję 1. Cały czas powtarzając sobie że to ząb mleczny, że godzimy się i akceptujemy "szczerbatą" Naszą córeczkę. Czekamy więc teraz na czwartek, na nasza wizytę u Naszej stomatolog dziecięcej.
A wy kochani, rodzice, jaką decyzję byście podjęli ? Byście ryzykowali z opcją drugą ? Czy może, zdecydowali na opcję pierwszą ? Czy może znacie jakieś inne źródła, metody, po które mogłabym sięgnąć ? Jestem ciekawa i czekam na Wasze komentarze.
Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń